10 Lat Polski w NATO

Przystąpienie przed 10 laty Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego było dla mnie osobiście ostatecznym zamknięciem okresu podziału Europy i czasu zimnej wojny. Znaleźliśmy się w najsilniejszym i najpotężniejszym pakcie wojskowym uzyskując coś, co jest najważniejsze z punktu widzenia polskiej racji stanu tj. gwarancje bezpieczeństwa. Zyskaliśmy też możliwość stopniowej modernizacji polskich sił zbrojnych. Chociaż i tutaj popełniamy błędy jak choćby ostatnia propozycja rządu Donalda Tuska dokonania znaczących cięć w budżecie Ministerstwa Obrony Narodowej. Ich konsekwencją oprócz spadku zamówień dla zakładów produkujących na rzecz armii, także tych z Podkarpacia, mogą być także problemy z wypełnieniem przez nasz kraj wszystkich standardów NATO. Od początku naszej obecności w NATO jesteśmy aktywnym i lojalnym członkiem Sojuszu. Braliśmy udział w jego najtrudniejszych misjach jak w Iraku czy ta obecna w Afganistanie, która jest kluczowa z punktu widzenia walki z terroryzmem. Należy jednak pamiętać, że przez dziesięć lat od przystąpienia Polski, Węgier i Czech do struktur sojuszu w sposób znaczący zmienił się świat. Pojawiły się nowe zagrożenia, które wymagają od NATO wyznaczenia nowych celów i skutecznych metod działania. Aby im sprostać potrzebne jest nie tylko skoordynowanie działanie sojuszu w obronie własnych członków ale jak najszybsze rozszerzenie NATO o nowe kraje takie jak Ukraina, Gruzja i kraje bałkańskie. Orędownikiem tej koncepcji jest prezydent Lech Kaczyński słusznie wskazując, że przyjęcie nowych członków to automatyczne rozszerzenie strefy stabilności i pokoju nie tylko dla Unii Europejskiej ale i całej wspólnoty euroatlantyckiej. Szkoda, że ta koncepcja nie znajduje wsparcia w polskich kołach rządowych czego przykładem jest wywiad jakiego Radosław Sikorski udzielił brytyjskiemu dziennikowi Daily Telegraph w którym stwierdził, że NATO nie ma woli przyjęcia Ukrainy i Gruzji i uznał członkostwo tych krajów strukturze sojuszu za „dość odległą perspektywę”. To przykre, ale takie podejście ważnego przedstawiciela polskiego rządu stoi w sprzeczności z polska racją stanu.