Jakie są szanse na rychłą budowę Via Carpathia?

Politycy PiS mają czarny scenariusz, a przedstawiciel polskiego rządu widzi rzecz przez różowe okulary. Do optymizmu daleko
Via Carpathia ma połączyć kraje nadbałtyckie z południem Europy, przejść z Litwy przez Polskę, Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię i Grecję. W Polsce to droga ekspresowa S19. Ostatnio było o niej głośno przy okazji drugiego exposé premiera Donalda Tuska, który obiecał, że jej fragment od Rzeszowa do Lublina powstanie do roku 2015. To byłaby rekordowa realizacja, bo na razie nie ma ani pieniędzy, ani terenów, ani pozwoleń.

Marszałek podkarpacki Mirosław Karapyta zorganizował konferencje, na którą zaprosił przedstawicieli 35 regionów, przez które przejdzie Via Carpathia. Frekwencja nie była oszałamiająca, przyjechali przedstawiciele około dziesięciu regionów. Byli wysłannicy Litwy, Rumunii, Bułgarii i Słowacji.


Spotkanie zakończyło się podpisaniem apelu. – Zostanie on przesłany do rządów siedmiu krajów i do Brukseli. Odnoszę bowiem wrażenie, że nieczęsto i z niewystarczającym zainteresowaniem mówi się o tej trasie – tłumaczy marszałek Karapyta.

W apelu nacisk położony jest na wpisanie Via Carpathia jako priorytetowego korytarza transportowego UE do Transeuropejskiej Sieci Transportowej TEN-T.

W Parlamencie Europejskim trwają właśnie prace nad zmianami w tej sieci. Od tego, czy Via Carpathia będzie na podstawowej liście tej sieci, zależy finansowanie budowy tej trasy. Bez pieniędzy unijnych będzie trudno to zrealizować.

I tu zaczynają się rozbieżności. Od tygodni trwa spór pomiędzy PiS, który walczy o to, by wpisać cały polski odcinek na listę podstawową TEN-T, a stroną polskiego rządu, który uspokaja, twierdząc, że nie ma to wielkiego znaczenia.

Na piątkowej konferencji kij w mrowisko włożył europoseł PiS z Podkarpacia Tomasz Poręba. Najpierw zarzucił, że polski rząd nie zrobił wszystkiego, by wpisać wszystkie nasze odcinki S19 do sieci bazowej. – Można było zrobić więcej – oceniał. – W tym temacie nic tak nie interesuje mieszkańców jak to, kiedy ta inwestycja może się rozpocząć. Sieć bazowa to możliwość otrzymania pieniędzy do 2030 roku. Sieć o niższym znaczeniu, czyli komplementarna, to finansowanie do 2050. Polskiemu rządowi udało się wpisać do sieci bazowej tylko odcinek Rzeszów– Lublin i krótki odcinek Suwałki – Budzisko. Trzeba sobie więc dziś jasno powiedzieć, że w Polsce S19 powstanie dopiero do roku 2050 – mówił europoseł Poręba i apelował do przedstawiciela ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej o podjęcie walki w instytucjach unijnych o wpisanie trasy do sieci TEN-T. Dyskusje na ten temat toczą się właśnie w Brukseli.

Ale obecny na konferencji wiceminister transportu Maciej Jankowski nie pozostawiał złudzeń. Po pierwsze, zaznaczył, że rząd nie jest stroną w tych unijnych rozmowach, po drugie, zarzucił europosłowi Porębie, że wprowadza w błąd. Według niego wpisanie Via Carpathia czy to na listę podstawową, czy tę drugą nie ma większego znaczenia.

– Te daty 2030 i 2050 są tylko zobowiązaniem rządów państw członkowskich do realizacji inwestycji. To oznacza, że jeśli jakiś odcinek jest wpisany do sieci podstawowej, to np. Polska musi go wybudować do 2030. Ale może też zrobić wcześniej. W każdym z tych przypadków może korzystać z dofinansowania unijnego z Funduszu Spójności – akcentował wiceminister Jankowski. Do zarzutu o to, że polski rząd nie zrobił wszystkiego w sprawie tej trasy, odniósł się filozoficznie: – Zawsze można powiedzieć, że można było zrobić więcej, skakać wyżej, dalej, biec szybciej.

Europoseł Poręba nie dał się przekonać. Według niego włożenie Via Carpathia na odpowiednią półkę ma znaczenie, i to ogromne. – To dla Unii, która będzie dawać pieniądze na poszczególne projekty, będzie drogowskaz. Co jest priorytetem, a co nie jest. Jeśli coś jest na liście bazowej, to oznacza, że ma pierwszeństwo w realizacji – tłumaczył dziennikarzom w kuluarach.

– Potem zapytałem o to pana ministra: skoro nie jest to ważne, to po co jest rewizja sieci? Ale na to pytanie nie doczekałem się odpowiedzi – relacjonował europoseł Poręba. – Naiwna wiara polskiego rządu, że rok 2050 też nie jest zły, jest szokująca – komentował.

Ostateczne decyzje w sprawie kształtu sieci instytucje unijne podejmą na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku.


Małgorzata Bujara