Opłacony przelot, 700 euro kieszonkowego i sześć tygodni przyglądania się z bliska pracy Parlamentu Europejskiego. Na ofertę europosła Tomasza Poręby odpowiedziało blisko 200 chętnych z całego województwa. Wybrał na razie szczęśliwą dwunastkę.
Są młodzi, wykształceni i chętni do poznawania świata. Zwłaszcza zasad funkcjonowania Parlamentu Europejskiego. Wysłali do Tomasza Poręby, młodego europosła PiS-u, swoje CV. Potem były rozmowy i decyzja.
Jedna z osób przekonała mnie swoją determinacją. Powiedziała mi, że nawet jeśli teraz jej nie wybiorę, będzie się zgłaszać do mnie na każdy kolejny nabór, tak bardzo jej zależy na stażu – opowiadał nam Poręba kilka dni temu.
Wczoraj w tej sprawie zwołał konferencję prasową, na której przedstawił te osoby, które zakwalifikował na staż. Uruchomienie takich staży obiecywał w swojej kampanii. Od chwili, gdy okazało się, że zdobył jeden z dwóch mandatów, które uzyskało Podkarpacie, zaczęły do niego spływać z całego województwa podania. Przyszło ich około 200.
„O wyborze decydowało kilka czynników. Oczywiście chętny do wyjazdu do Brukseli musi znać w stopniu komunikatywnym język angielski bądź francuski. Bez sensu byłoby brać tam kogoś, kto nie zna języka. Poza tym analizowałem profil kandydata. Liczył się kierunek studiów, czyli punktowane były politologia czy europeistyka, ważne są zainteresowania. Pytałem, czy ktoś się interesuje polityką, strukturami europejskimi, czy wcześniej wyjeżdżał za granicę, może na staże. Z niektórymi rozmawiałem po angielsku” – mówił Poręba.
Staż ma trwać sześć tygodni. Na jeden turnus wyjeżdżać będą trzy osoby. W Brukseli czeka na nich mieszkanie trzypokojowe, za które każdy z nich będzie musiał zapłacić po 200 euro. „To mieszkanie, w którym są warunki akademickie, ale jest blisko PE, jest tam dostęp do internetu. I kosztuje – jak na warunki brukselskie – niewiele. Poza tym każdy stażysta uzyska ode mnie po 700 euro kieszonkowego, z którego opłaci sobie to mieszkanie. Zafunduję też wszystkim przelot tam i z powrotem” – wylicza poseł.
A co będą tam nasi stażyści porabiać? Będą przyglądać się z bliska pracy komisji, grupy politycznej, będą też mogli brać udział w sesjach wyjazdowych, będą poznawać mechanizmy pracy UE. W biurze europosła w Brukseli czekają na nich trzy stanowiska pracy, każdy będzie miał do dyspozycji komputer.
Na razie Poręba wybrał 12 osób i zapewnił obsadę do lutego. Nazwał to turą zimową. Na turę letnią, która rozpocznie się w lutym, a zakończy w lipcu, nabór będzie prowadził na początku roku. Pierwsza trójka wyjedzie 29 sierpnia. Kim są ludzie, których poseł zabierze do Brukseli? Jak zapewnia Poręba i oni sami, nie należą do żadnej partii. „Kryterium partyjne nie odgrywało przy naborze żadnej roli. Nawet ich nie pytałem o sympatie” – mówił Poręba.
„Interesuję się polityką, ale nie należałem i nie należę do żadnej partii. Jedyną organizacją, której byłem członkiem, był Akademicki Związek Sportowy” – mówi Paweł Malinowski, absolwent stosunków międzynarodowych na UMCS. „Interesuję się zaś bardzo polityką, zaraz po studiach wyjechałem na krótko do Wielkiej Brytanii i szlifowałem tam język” – dodaje.
Joanna Gołąbek ukończyła prawo na UR w tym roku, jesienią będzie zdawać na aplikację radcowską. „Wyjazd na staż do Brukseli to dla mnie szansa rozwoju, podszlifowania języka” – mówi.
Wśród 12 osób jest też Witold Pruchnik, który studia prawnicze skończył 10 lat temu. Nie tylko marzy o pracy w strukturach unijnych, ale dużo już zrobił w tym kierunku, by te marzenia się ziściły. Zaliczył dwa etapy specjalistycznego kursu, który pozwala na objęcie stanowiska asystenta prawnego w strukturach unijnych. Na przełomie września i października będzie miał trzeci egzamin.
„Dlatego z tym stażem wiążę duże nadzieje” – mówi Pruchnik.
Poręba chciałby, żeby przez całą pięcioletnią kadencję staże w jego biurze przeszło 200 osób.
Małgorzata Bujara